Sytuacja wojny, w której znalazły się osoby ze Wschodu zaskoczyła nas wszystkich. Nadal nie możemy odnaleźć słów, które w pełni wyrażą to, co Uciekinierzy ze strefy zagrożenia przeżywają podążając w kierunku krajów oferujących im schronienie. Przyjeżdżają do miejsc odpoczynku zdruzgotani, często zmuszeni do opuszczenia swoich bliskich i zostawienia dorobku całego życia. Trauma wojny z pewnością będzie im towarzyszyła jeszcze przez długi czas.
To, co możemy im zaoferować z naszej strony to przede wszystkich słowa zachęty i pomoc w budowaniu LEPSZEGO JUTRA. Siadamy z filiżanką herbaty i po prostu słuchamy, słuchamy, i jeszcze raz słuchamy... pomagając znaleźć odpowiedzi na pytania odnośnie obecnej sytuacji i przyszłości. Łzy często spływają nam wszystkim po policzkach, ale w tym wszystkim pojawiają się również momenty wypełnione radością. Budowanie relacji pomiędzy Uchodźcami a wolontariuszami tę radość potęguje.
Cieszymy się z pomocy rabinów odwiedzających hotele, w których przebywają Uchodźcy przybywający ze Wschodu.
Spacer po Parku w Wilanowie, zwiedzanie Starego Miasta, wspólna zabawa z dziećmi na placu zabaw, czy też zwykłe wyjście z hotelu, by chociaż na moment poczuć ułamek „normalnej codzienności” – to kolejna RADOŚĆ. Zarówno dla nich, jak i dla nas! W tym tak ważnym dla nas wszystkich czasie przeżywamy niezapomniane chwile. Pojawia się również zdziwienie ze strony Uchodźców: „Dlaczego Wy, Polacy i ludzie innych narodowości chcecie nam pomóc?” Odpowiedź jest oczywista – robimy to z serca, rozumiejąc sytuację wojenną i zagrożenia życia ludzkiego, równocześnie ciesząc się perspektywą przyszłego życia naszych Podopiecznych w Izraelu.
Pojawiało się wiele sytuacji, kiedy nie tylko dusza, ale również ciała uchodźców potrzebowały naszego wsparcia. Każdy dzień pracy naszych wolontariuszy posiadających środek lokomocji wypełniały wizyty lekarskie: począwszy od stomatologicznych do częstych interwencji szpitalnych.
Opowiem jedną z historii bliską memu sercu...
W czasie nalotu ranny był ojciec rodziny, młody człowiek, który razem ze swoją mamą chciał ochronić dzieci od pocisków lecących na ich dom. Jeden z odłamków zranił matkę, a inny uszkodził jego nogę. We Lwowie otrzymał podstawową pomoc medyczną i wspólnie z żoną i synem przekroczyli granicę z Polską. Po długiej podróży dotarli do Warszawy, jednak samopoczucie rannego zaczęło się pogarszać. W nocy otrzymałam telefon z prośbą o pomoc temu człowiekowi. Wycieńczenie po całym dniu pracy wołało „to może poczekać do jutra”, jednak serce podpowiadało mi, że trzeba zająć się tym natychmiast. Jeszcze tej samej nocy pojechaliśmy do szpitala. Następnego dnia ratownik izraelski przebywający w tym czasie w hotelu, był niesamowicie wdzięczny za naszą pomoc, gdyż rana była na tyle poważna, że bez natychmiastowej interwencji lekarza pacjent mógłby nie przeżyć do rana. Mimo zmęczenia zdecydowanie warto było zawalczyć o życie tego człowieka. Na zdjęciu poniżej to właśnie oni – wyleczony pacjent z żoną i synem, na dzień przed wylotem do Izraela. Mężczyzna wraca do zdrowia – zaczął jeść, powoli chodzić, opuchlizna ciała zeszła.
Jeśli chcesz zaangażować się w projekt, skontaktuj się z nami lub wesprzyj nas.